Droga kobieto, młoda mamo. Znam Twoje frustracje i dylematy. W macierzyństwie bywają dni ciężkie i takie nie do uniesienia. Mam tu na myśli nie tylko opiekę nad dziećmi, ale przede wszystkim chwile refleksji nad swoją przyszłością zawodową. Macierzyństwo to czas wielu zmian: w małżeństwie, rodzinie, pracy i w sobie. Właśnie! O sobie to zazwyczaj myślimy, jak już wszystko inne „załatwimy”. Czyli późno w nocy, albo miesiąc przed końcem urlopu macierzyńskiego.
W domu z dziećmi spędziłam 4 lata. I całe 4 lata nie potrafiłam znaleźć swojej wymarzonej drogi zawodowej. Brak pasji i zainteresowań oraz wciąż towarzysząca myśl o powrocie do urzędu, pogłębiały frustracje. Dotychczasowe moje decyzje zawodowe warunkowane były potrzebą stabilizacji i pieniędzy. Więc zafundowałam sobie urząd. Ależ byłam szczęśliwa! Krótko. Praca biurowa dawała mi stabilizację mimo, że pozbawiłam się chęci i szans na rozwój, wręcz obniżyłam swoje poczucie wartości. Czułam, że to nie ta droga, ale rozum i wszystkie nabyte przez życie przekonania wmawiały mi, że praca jest najważniejsza! Nie ważne jaka, nie ważne czy interesująca. Ważne by dawała pieniądze. Tym się kierowałam przy wyborze studiów, pracy dorywczej, potem w urzędzie. Nawet już na urlopie macierzyńskim, robiąc studia podyplomowe – kierunek jaki wybrałam, był związany z moimi poprzednimi wyborami. Rozum podpowiadał, że mam już w tym temacie doświadczenie to NAJSZYBCIEJ ZNAJDĘ PRACĘ. Zainwestowałam w kolejne studia, po czym zrozumiałam, że…to dalej jest to samo! Rozumiesz? Wyrwę się z urzędu by pójść do korporacji? To był przełom! Z tej totalnej bezradności, wręcz w poczuciu porażki sięgnęłam DNA mojego rozumowania. Uświadomiłam sobie, że moje pomysły na rozwiązanie problemu są przesiąknięte błędnymi przekonaniami. Zrozumiałam, że muszę mieć ODWAGĘ by POGODZIĆ SIĘ z tym, że wspięłam się na cudzą drabinę celów i wartości. W zupełnym oderwaniu o własnych pragnień, predyspozycji i gdzieś głęboko uśpionych mocnych stron. Dopiero wtedy poczułam ogromną ULGĘ, bo podarowałam sobie prawo do popełniania błędów, prawo do samodzielnych decyzji, prawo do nie rozmyślania nad tym, co inni powiedzą (szczególnie rodzina i znajomi). Otworzyłam swoje serce na nowych ludzi, nowe grupy, książki, pomysły na życie. Uwierzyłam, że jest we mnie jeszcze coś nie odkryte, coś cenne, co da mi spełnienie. I tak, każdego dnia odnajdywałam w sobie nowe przestrzenie. Zrobiłam test Gallupa, potem odkrywałam swoje pasje. Pytania coachingowe zmuszały mnie do głębokiej refleksji i odważnego wypowiadania na głos własnych pragnień i marzeń. Kreowania mojej wizji życia. Dzięki wsparciu męża wychodziłam z domu, zostawiając dwójkę małych chłopców, aby dać sobie przestrzeń na budowanie samoświadomości, czas na bycie sama ze sobą. PODAROWAŁAM SOBIE PRAWO DO ZBUDOWANIA SWOJEJ DROGI ZAWODOWEJ NA NOWO.
Tym razem uwolniona od cudzych wartości i przekonań zaczęłam wsłuchiwać się w swoje serce. Moje macierzyństwo podarowało mi szansę na rozwój.
Droga kobieto, jeśli bliska Ci jest moja opowieść, nie martw się. Moja historia ma dobry finał. Twoja też będzie mieć. Znalazłam sposoby na wypełnianie braków przeszłości. Daleka jest to droga, pełna wyrw i wzniesień. Ale w nią wyruszyłam. Zapraszam również Ciebie. Razem łatwiej pokonywać przeszkody. Dlatego zachęcam Cię do wspólnej podróży, aby odkryć Twoje pasje, talenty i zbudować poczucie sensu i spełnienia. Opowiedz mi o swoich tęsknotach podczas darmowej sesji wstępnej.